Przepis na szczęście

Siedzę sama. Pochmurno. Patrzę na Katedrę w Kolonii i… co z tym szczęściem?

 Kolonia. 15 marca, 2015.

Myślisz, że jestem szczęśliwa, bo po bardzo dobrym śniadaniu w 4 gwiazdkowym hotelu spaceruję wzdłuż Renu? Pomyślałeś, że mogę byś niezbyt szczęśliwa z powodu pogody? Albo braku towarzystwa? Ciekawa jestem, co pomyślałeś. Dlaczego? Bo to może być informacją dla Ciebie od czego Ty uzależniasz swoje szczęście. A może szczęście nie zależy od ‘czegoś’.

 

Jestem przekonana, że szczęśliwym się nie jest. Szczęśliwym się bywa. To bywanie szczęśliwym w ogromnej mierze zależy od nas. Dlaczego? Ponieważ to my możemy być kreatorami wielu momentów w naszym życiu. Momentów, które określamy takimi przymiotnikami jak: niezapomniane, cudowne, wyjątkowe. Im więcej tych momentów w naszym życiu, tym poziom naszej szczęśliwości wyższy.

 

 

Mediolan. Dawno temu…

stałam przed katedrą w Mediolanie. Cała w słońcu. Widok zapierał dech w piersiach. Jednak brakowało mi czegoś do szczęścia. Moment był, ale nie był aż tak wyjątkowy. Dlaczego? Ponieważ nie miałam się z kim podzielić emocjami.

 

Zabrakło mi decydującego składnika w przepisie na szczęście. Tak, oczywiście, że szczęście to sprawa indywidualna, ale nie przeceniajmy takich składników jak: pogoda czy pełen portfel. Co doceniać? To o czym pisze Daniel Kahneman:

Szczęście determinują takie składniki, jak: zdrowie, relacje w rodzinie i z przyjaciółmi. A ponad to uczucie, że kontrolujemy to, w jaki sposób spędzamy czas.

Jeżeli chcesz popracować nad częstszym bywaniem szczęśliwym to:

  •  zadbaj o zdrowie,
  • uporządkuj relacje rodzinne,
  • postaw na przyjaźń

 

i spędzaj czas tak jak lubisz. Najczęściej jak tylko się da. Albo jeszcze częściej!

Wpis bierze udział w Karnawale Blogowym Kobiet.

Fot. Kolonia.

 

Wszelkie prawa zastrzeżone dla justynaniebieszczanska.com © 2017 - 2024