Od kliku tygodni uczęszczam wraz z moim psem na kurs posłuszeństwa. Lekcje są po to, aby Tytus poznał zasady, jakie obowiązują na świecie. Jednak czy on jest jedynym uczniem?
Zmagamy się z kryterium atrakcyjności. Przykro wyznać, ale inny piesek czy pani z parasolką są często bardziej atrakcyjni ode mnie. Na poziom mojej atrakcyjności mają wpływ smakołyki, piłeczka, kość, a super atrakcyjna jestem, kiedy mam plasterek kiełbasy (najlepiej podwawelskiej). Zatem jest kilka czynników mających wpływ na moją atrakcyjność, jak:
- co posiadam,
- czy potrafię we właściwym momencie “to coś” wyciągnąć,
- jak tym nęcę,
- jak nagradzam.
Najbardziej cieszy mnie nagradzanie i tu z Tytusem w pełni się rozumiemy. Uwielbiam patrzeć jak konsumuje nagrodę aż mu się uszy trzęsą. Niestety, taki sukces wymaga ćwiczeń i zaangażowania. Oraz cierpliwości!
Te lekcje sprowokowały rozmyślania na temat atrakcyjności w różnych relacjach i jej uniwersalnych czynników, z których wiele występuje w biznesie. Malcolm Gladwell twierdzi, że jednym z warunków doświadczenia satysfakcji jest związek między wysiłkiem i nagrodą, czego doświadczam w praktyce.