Pierwsze spotkanie kreatywnego pisania potwierdziło, że:
1. Wena to mit.
2. Jesteśmy odważniejsi wśród tych, którzy jak my piszą i chcą pisać lepiej.
3. Każdy ma coś niesamowitego do powiedzenia.
Poniżej tekst, który powstał w 15 minut na spotkaniu po zażyciu jednej landrynki.
Zrobiłam to z premedytacją! Wybrałam białą. Jakże się rozczarowałam… Biały to anyż. Smak, który kojarzy mi się z budami odpustowymi. To smak dzieciństwa. A dzisiaj? Słodki jest, bo to landrynek. Ale obok anyżu nawet nie leżał! A zamiast odpustu ksiądz drukuje listę mieszkańców z informacją, kto ile dał na tacę…Bo na anyżki do Osieka jeździłam.