(wpis specjalny z okazji Dnia Psa)
Nie jestem w stanie stwierdzić jak bogaty jest zasób słownictwa mojego Tytusa, ale
z pewnością są słowa, które są jego ulubionymi, jak „jedzenie”, „ciasteczko”, „dam”, „kiełbasa”. Właśnie one sprawiają, że dogadujemy się, czyli on wie na czym mi zależy i jest niezmiernie skłonny współpracować ze mną za (spełnioną) obietnicę kiełbasy.
Kiełbasa a wzajemne porozumienie
Nie mam wątpliwości, że komunikacja z Tytusem wchodzi na wyższy stopień wzajemnego zrozumienia, kiedy mam kiełbasę (kęsem parówki też nie wzgardzi!).
Dlaczego?
Wtedy jestem nie tylko jego człowiekiem, ale najbardziej atrakcyjną istotą na całej planecie Ziemia. Na początku to mnie smuciło. Smuciła mnie ta podwawelska, która kradła wszystkie zmysły mojego towarzysza, która sterowała jego zachowaniem, za którą był w stanie zrobić wszystko.
Jednak, przyszedł czas na dojrzałość i wykorzystanie wiedzy w praktyce, i na zaakceptowanie jego natury. Znając siłę kiełbasy jestem w stanie komunikować się
z nim lepiej, a to jest dla mnie najważniejsze. Radość jest po obu stronach.
Kiedy jesteś najatrakcyjniejszą osobą na świecie
Nieważne kto jest twoim towarzyszem w pewnych momentach twoja atrakcyjność wzrasta.
Wiesz, kiedy jesteś najbardziej atrakcyjny?
Wtedy kiedy masz przysłowiową kiełbasę!
Po pierwsze, dla niektórych może i bolesna, ale prawda: nie tylko kim jesteś, ale również co masz sprawia, że stajesz się bardziej atrakcyjny. Piękny biust, poczucie humoru, zamożność i rozrzutność to tylko niektóre przykłady, które działają na innych i sprawiają, że ktoś chce z tobą być, współpracować, przyjaźnić się.
Dla jednych będzie to straszne ( „jakże to prymitywne”, powiedzą), a dla innych piękne (bo można świadomie wpływać na jakość wspólnego porozumienia).
Do której grupy się zaliczasz?
Myślę, że warto wiedzieć, co dodatkowo wpływa na to, że dana osoba utrzymuje kontakt z tobą i pozostaje w bardzo bliskiej relacji. Dzięki tej wiedzy mamy większe szanse na udane relacje oparte na wiedzy o tym, co sprawia, że jesteśmy dla kogoś tak bardzo atrakcyjne.
Kawior czy kiełbasa, czyli kilka słów o ego
Próbowałam poprawić jakość naszego porozumienia z Tytusem przy pomocy jabłuszka, marchewki, banana. Nie działa. Banana nie znosi, a jabłuszko czy marchewka, a i owszem, ale bez spektakularnych efektów porozumienia.
Dlaczego to robiłam?
Dla siebie, bo lepiej brzmi: „mój pies najbardziej reaguje na jabłko, którym się z nim dzielę ” niż ” za kiełbasę zrobi wszystko”. Odstaw „ego” na bok i przypatrz się, co tak naprawdę na niego działa. Jak to będzie kiełbasa, a nie kawior… cóż on tak ma!
Wydaje mi się, że zbyt często mylnie definiujemy to, co podnosi atrakcyjność w oczach innych. Kiedy obserwujemy drugą osobę i słuchamy jej to zwiększamy swoje szanse na poznanie prawdy o tym, co jest w nas atrakcyjnie. Teraz pozostaje to mądrze zaakceptować. Pamiętam jak smuciły mnie informacje w ankietach po spotkaniach i warsztatach, które prowadziłam. Pisano o wyjątkowej energii i super atmosferze. Do diaska, myślałam, to porażka, ja tu z zadaniami, z praktyką, a oni mówią o przyjaznym klimacie?! Teraz już wiem, że to jest mój atut, moja kiełbasa luksusowa, więc dumnie podnoszę głowę i wołam: „energia jest do wzięcia ode mnie!”
Wracając do kiełbasy, czy nie sądzicie, że dobry posiłek przygotowany dla ludzkiego towarzysza życia może zmienić wiele? Nie wiem, czy wystarczy kiełbasa z wody z musztardą, ale jak dodasz odrobinę humoru to może to być rarytas. Do serca przez żołądek. Czasami do serca i do mózgu można tą drogą trafić. Próbuj!
Fot. Jacek Kutyba